Z branża modową i ubraniami jestem blisko związana od ponad dwóch lat. Wcześniej, próbując innych rzeczy i szukając spełnienia w różnorakich dziedzinach, cały czas czułam, że czegoś mi brak, a wykonywana praca przestaje sprawiać przyjemność najpóźniej po kilku tygodniach. Poświęcając się pracy, którą kocham i dzięki której nawet budzik mi nie straszny, zrozumiałam, że nasza efektywność jest silnie związana z nastawieniem, z którym podchodzimy do wykonywanych zadań. Ale tym, co jest równie istotnym składnikiem mojego paliwa jest również zewsząd otaczająca mnie rzeczywistość, która inspiruje, uczy i motywuje do działania. I choć z każdego dnia staram się wyciągnąć coś dla siebie, to są jednak miejsca, w których wychodzi mi to zdecydowanie łatwiej. Dziś zapraszam Was do jednego z nich...miasta moich marzeń.
NOWY JORK - MIASTO MARZEŃ
Jak mawiała Coco Chanel, moda to nie tylko ubrania. Moda towarzyszy nam cały czas - gdy patrzymy w niebo, przechadzamy się ulicami, kiedy w naszych głowach rodzą się wielkie idee, ale i mniejsze pomysły, będące dowodem na to, że cały czas pracujemy nad tym, by być coraz lepszymi. Moda to styl życia i wszystko co dzieje się wokół nas. A w Nowym Jorku dzieje się dużo! Nie jest przesadą stwierdzenie, że Wielkie Jabłko jest miastem, które nigdy nie zasypia. Bez zawahania mogę więc przyznać, że obie wizyty w tym miejscu, choć były najpiękniejszymi przygodami, jakich dotychczas doświadczyłam, zostały przeze mnie zakwalifikowane także do jednych z najbardziej męczących.
Gdy jesteś na drugim końcu świata, trzymając w ręku niekończącą się listę miejsc, które chcesz zobaczyć, jednocześnie mając świadomość, że masz na to tylko kilka dni, ogarnia Cię niemały paraliż. Bo przecież nie da się zobaczyć wszystkiego, trzeba dokonać wyboru. O ile za pierwszym razem, mając do dyspozycji 8 pełnych dni, wyszło mi to całkiem nieźle, o tyle, gdy odwiedziłam Nowy Jork po raz drugi, przyjeżdżając tam na zaledwie 3 dni, każda godzina była stresującym wyścigiem z czasem. Niestety, doby nie da się rozciągnąć do 48 godzin, a Central Parku zwiedzić podczas jednego spaceru. Cieszyłam się więc każdą chwilą, czerpałam z nich tak dużo jak tylko mogłam, oczy miałam szeroko otwarte, a w głowie kolekcjonowałam nowe najpiękniejsze wspomnienia.
NEW YORK, I LOVE YOU!
LUDZIE
Można mówić, że to sztuczne, nieszczere i na pokaz. W moim odczuciu było jednak bardzo miłe, gdy zupełnie obce osoby okazywały wobec mnie troskę i życzliwość, obdarzały uśmiechem i służyły dobrą radą. Spotkałam się z wieloma opiniami, że na dłuższą metę, tego typu zachowanie może być dla odbiorcy nieprzyzwyczajonego do takiego stylu bycia wyjątkowo męczące. Przyznam jednak, że chciałabym doświadczać tego codziennie. Jestem pewna, że o wiele łatwiej przychodziłoby mi wtedy radzenie sobie z troskami życia codziennego.
ARCHITEKTURA
Choć Stany Zjednoczone są stosunkowo młodym krajem, w Nowym Jorku nie brak budowli, które zwracają na siebie uwagę i robią wrażenie porównywalne do antycznych zabytków. Co urzekło mnie w nich najbardziej? Różnorodność, przejawiająca się w stale przeplatających się elementach prostej i surowej estetyki z supernowoczesnością. Urokliwe kamieniczki z kamiennymi schodami znane z telewizyjnych seriali, schody przeciwpożarowe, które choć obecne także w innych miastach, stały się jednym z symboli Nowego Jorku, olbrzymie apartamentowce pobudzające wyobraźnię odnośnie wnętrz, które w sobie kryją, drapacze chmur - mogłabym wymieniać bez końca. Tak duże zróżnicowanie architektoniczne sprawia, że przemierzając kolejne dzielnice tej niekończącej się dżungli, ani na chwilę nie można zacząć się nimi nudzić.
ZAKUPY
Nie byłabym sobą, gdybym przebywając w Nowym Jorku nie odwiedziła żadnych sklepów. Co prawda, w przypadku większości, podziwiałam tylko ich witryny, które naprawdę zapierają dech w piersiach. Trafiłam jednak do kilku, które pokochałam od razu. Co przywiozłam w zapasowej walizce? Bieliznę z Victoria's Secret i cudowne sportowe ubrania z serii PINK, casualowe projekty świetnej jakości z metką Banana Republic, buty, które zaprojektował dla mnie Steve Madden oraz kilka okazjonalnych łupów z nowojorskich outletów. Czy opłaca się robić zakupy w USA? Ojjjj tak!
ATMOSFERA
Na odbiór Nowego Jorku wpływ ma wiele rzeczy. Za pierwszym razem wrażenie robi absolutnie wszystko, a znajomość niektórych miejsc, z uwagi na ich częsty udział w produkcjach filmowych, bardzo cieszy. Możliwość rzeczywistego przeżywania tego wszystkiego jest jednak doświadczeniem nie do opisania. Jedno jest pewne. Każdy znajdzie tu miejsce, w którym będzie czuł się dobrze. Urokliwa Bleecker Street, na której można spędzić czas, wzorując się na Przyjaciółkach z "Seksu w Wielkim Mieście", olbrzymi Central Park, zachęcający zarówno do aktywnego, jak i leniwego wypoczynku, wytworne Upper East Side, pozwalające na obcowanie z elitą Nowego Jorku, klimatyczne SoHo, pełne stylowych butików, oryginalnych knajp z pysznym jedzeniem i cudownych mieszkańców Nowego Jorku, cieszących się jego urokami. Nie mogę zapomnieć też o turystycznych MUST SEE: Brooklyn Bridge, który mogłabym przemierzać bez końca o każdej porze dnia i nocy, Top Of The Rock na szczycie Rockefeller Center oraz taras widokowy na Empire State Building, pozwalające spojrzeć na Nowy Jork z góry i uzmysłowić jak wielką przestrzeń zajmuje, przejmujący pomnik pamięci w Ground Zero, kolorowy Broadway czy Piąta Aleja, pełna pięknie ubranych ludzi - to tylko niektóre z nich. Do każdego wciąż wracam myślami, nie mogąc doczekać się, kiedy znów zobaczę je na żywo.
"...and for the first time, in a long time, everything was inspiring."
r.m. drake
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz